piątek, 15 stycznia 2016

Poród

*   *   *  
Nadszedł najbardziej oczekiwany czas  - poród Trufci.

My gotowi i przygotowani jak to tylko możliwe (o ile o super przygotowaniu do tak nieprzewidywalnego wydarzenia jak poród można mówić), a Trufla jak to ma w swojej naturze, spokojna, czekała na rozwiązanie.

Zmiana temperatury, która z reguły jest wyznacznikiem zakończenia ciąży i dzięki której możemy z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć poród, w przypadku Trufli zawiodła.
Normą w przypadku dużych ras jest dwufazowy spadek temperatury. Pierwszy ma miejsce około tygodnia przed porodem. Temperatura ciała z 38,5 st. obniża się do wartości w granicach 38 st. Po raz drugi temperatura spada poniżej 37 st. (nawet do 36,5 st), co wskazuje, że poród może rozpocząć się między 12-24 godziny od spadku. Temperatura zaczyna od najniższej wartości wzrastać, by po przekroczeniu 38,5 - 39, 0 st. następował poród.
Ale - tu niespodziewana atrakcja dla hodowcy - temperatura może nie spadać wcale u niektórych suczek, albo tak jak u Trufli płatać figle - spadać, wzrastać, spadać i wzrastać... uff jak dobrze, że może serce wytrzymało tą emocjonalną huśtawkę.
 
*   *   *
O 15.45 w niedzielę (to już chyba tradycja w hodowli Buhlbino) urodziła się pierwsza dziewczynka, z piękną głową, dorodna (423 g) i bardzo żywotna. Jak każda pierworodna sunia dostała różową kokardkę.
Mniej więcej w podobnych odstępach czasu rodziły się kolejne szczenięta. Trufla była bardzo spokojna, skupiona na wysiłku. Od razu po urodzeniu się maluszka, po oczyszczeniu go z błon płodowych, odcięciu pępowiny, oczyszczeniu dróg oddechowych i wytarciu szczeniaczka, maluszek od razu był przystawiany do maminego sutka. Porządna porcja siary (pierwszego posiłku nowonarodzonego szczeniaczka), jest ogromnym zastrzykiem odporności.
Jednak ku mojemu zdziwieniu po urodzeniu 9 szczeniąt, brzuszek Trufli nie zmniejszył się znacznie. 
 
I tu nadszedł najwyższy czas, by poprosić o pomoc naszego niezastąpionego doktora Romana Lizonia.
Mimo późnej pory przyjechał do Trufli i po pierwszym usg wiedzieliśmy, że będzie czekała nas długa noc. Po kolejnych narodzinach dr Lizoń wykonywał usg by kontrolować ułożenie w brzuchu maluszków oraz ich ilość.
Poród trwał już ponad 12 godzin i nic nie wskazywało, że ma się ku końcowi. Trufla otrzymywała dożylnie glukozę i wapno. W czasie porodu suczka przecież nie je - więc takie jej wzmocnienie jest konieczne.
O 6.30 nasz kochany wet musiał nas opuścić, gdyż po nocy z rodzącą Truflą, czekał go przecież dzień pracy w gabinecie - byliśmy jednak w stałym kontakcie telefonicznym. Wiedzieliśmy, że w brzuszku Trufli jest przynajmniej jedno szczenię. Jeżeli Trufla nie urodziła by maluszka, należało przygotować się do zakończenia porodu w drodze cięcia cesarskiego. Po tak długim i wyczerpującym porodzie, macica może już nie mieć sił na kolejne skurcze (tzw.atonia wtórna macicy).
Ale udało się, dwie pełne energii suczki przyszły na świat o godzinie 8.00 i 8.30.
 
*   *   *
To rekordowy ilościowo miot w rasie owczarka francuskiego briard. Takie mioty, urodzone naturalnie, żywe są niezmiernie rzadkie.
Mamy 16 szczeniąt - 8 suczek i 8 piesków.
Teraz czeka nas ciężki tydzień. Maluszki muszą być karmione przez całą dobę, co trzy godziny. Przy tak licznym miocie oczywiste jest, że szczenięta muszą być dokarmiane sztucznym mlekiem dla szczeniąt, gdyż wykarmienie przez sukę tylu szczeniąt jest praktycznie niemożliwe.

Nareszcie są - moje czarne kuleczki.
Jestem przeszczęśliwa. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz